Jak Heniek szuka szczęścia. Część 8

John wyszedł z biura, a Heniek został sam przy biurku.
-Jasna cholera…

Heniek nie mógł czekać, musiał przysiąść do laptopa. Pomimo że nie powinien, w godzinach pracy chciał sprawdzić Facebooka. Jednak gdy tylko usiadł do biurka, do pomieszczenia weszła jedna z pracowniczek.

­­-Dzień dobry, Henryku. –powiedziała stając w drzwiach. –Mogę wejść?

To była Kate. Wysoka dziewczyna z kruczoczarnymi włosami, nienaganną urodą i figurą, w wieku około 23 lat. Piwne oczy były dodatkiem do każdej jej kreacji, zawsze elegancko i szykownie ubierała się. W jej stroju praktycznie nigdy nie można dostrzec krótkich, kuszących spódniczek czy za mocno wciętych dekoltów. Ten powściągliwy ubiór w połączeniu z jej urodą zawsze przykuwały uwagę. Zarówno klientów jak i współpracowników.

­-Dzień dobry, Kate. Tak, proszę – odpowiedział Heniek. Musiał zamknąć laptopa. Sprawdzanie na Facebooku musiało chwilę poczekać.

Kate była jedną z kilku Pań pracujących w biurze. Panowało wówczas przekonanie, że kobiety nie znają się na finansach tak dobrze jak mężczyźni. To powstrzymało wzrost liczebności specjalistek w sprawach ekonomicznych.

­-Jak mija Twój dzień, Henryku? –spytała, gdy usiadła naprzeciwko niego, zakładając nogę na nogę.

Praktycznie nikt ze współpracowników ani klientów nie mówił do Heńka w ten sposób. Wszyscy starali sobie ułatwiać i nigdy nie używali jego pełnej formy. Zwykle używali zangielszczonej wersji polskiego zdrobnienia. Zamiast normalnie, Heniek, wołają na niego Henic. Albo jeszcze inaczej – Adam. To z kolei jest skrócenie jego nazwiska – Adamski. I właśnie Adam króluje wśród określeń na Heńka. Wszystkim jest łatwiej je wymówić niż prawdziwe imię. I w sumie dlaczego tylko Kate tak do niego mówiła?

-Całkiem dobrze, w końcu się rozbudziłem. Spotkanie z klientem mnie zmusiło do myślenia i mam teraz więcej energii. –odparł. –Co Ciebie do mnie sprowadza?

­Kate, jak zawsze, siedziała jak kobieta klasą. Nigdy w jej mowie ciała nie można było wyczytać ani wyłapać chociażby kilku sygnałów, które miałyby służyć jako podtekst. A w pracy Panowie zawsze starali się rzucić podtekstem w stronę koleżanek z pracy i próbowali coś ugrać. Niektóre reagowały na to chichotem, niektóre oburzeniem. A Kate była jakby zupełnie inna. Przechodziła z obojętnością obok takich zaczepek. I sama uwodzicielskich sygnałów nie wysyłała. Jak to było możliwe? Były dwa wyjścia. Albo nie była nikim zainteresowana i nie miała powodu, aby komuś wysyłać takie sygnały. Albo tak dobrze panowała nad swoim ciałem, że miała każdy taki gest pod kontrolą.

-Mam takiego klienta, którego nie mogę zrozumieć. Z jednej strony, jest zainteresowany tym jak chcę mu pomóc, ale z drugiej strony – po chwili całkowicie rezygnuje z propozycji i nie chce nic zoptymalizować. Zupełnie traci zapał i chęć do zmian na lepsze.

-Faktycznie, ta sytuacja nie prowadzi do niczego dobrego. A powiedział Ci, dlaczego podejmuje takie decyzje?

­Heniek trochę czuł się zmieszany. Dlaczego tak doświadczony pracownik przychodzi z problemem do innego pracownika? Zwykle się to nie zdarza, tylko nowo zatrudnieni potrzebują wsparcia starszego stażem kolegi lub koleżanki.

-Powiedział jedynie tyle, że nie ma już tyle zaufania do kobiet. Nie wiem czy ktoś go notorycznie oszukiwał w biznesie, czy winny jest inny czynnik, ale to obecnie utrudnia mi pracę. I pomyślałam…

-Tak?

-Może mogłabym prosić Cię o pomoc?

-W jaki sposób mógłbym Tobie pomóc?

-Chciałabym Ciebie prosić o asystę podczas spotkania z klientem. Co Ty na to?

-Hm… a co na to szef?

-Szef się zgodził i kazał samej mi wybrać z kim chce iść.

W jej głosie nie było słychać nic podejrzanego. Żadnego zawahania ani cienia zażenowania. To wskazywało na to, że Heniek nie jest dla niej „ostatnim wyborem”.

-Hm…W porządku, możemy się wybrać do niego razem. Tylko obawiam się, że jak zobaczy dwójkę ludzi z naszej strony, to się przestraszy. Nie obawiasz się spalić na panewce swojego planu?

-Spokojnie. Powiedział, że następnym razem weźmie ze sobą kogoś do roli doradcy.

Ta wypowiedź uspokoiła Heńka i zrozumiał, że Kate trafiła tym razem na trudnego klienta i po prostu trzeba nieco inaczej i spokojniej do niego podejść, aby wytłumaczyć mu proponowane optymalizacje.

­-Następne spotkanie mam umówione na jutro, około południa. Będziesz wolny?

Heniek spojrzał w swój kalendarz i sprawdził wspomniany termin.

­-Jutro… akurat nie mogę. Jutro sam mam wyjazd do klienta o tej porze. Dopiero po powrocie, nie mam już żadnych spotkań do końca dnia.

-Och… Szkoda, myślałam, że będziesz dyspozycyjny. –w jej głosie było słychać ton zawodu.-Czyli tym razem albo pójdę sama, albo przełożę termin. Zobaczę co uda mi się zrobić.

Kate wstała z miejsca i skierowała się w kierunku drzwi. Zatrzymała się w progu i odwróciła do Heńka.

­-Zadzwonię do Ciebie jutro, Henryku.

I wyszła.

Po kilku minutach do biura Heńka wszedł kolejny z klientów, który również był umówiony na ten dzień. Popołudniu, gdy praca dobiegła końca, Heniek wrócił do domu. Przez pozostałą część dnia i wieczoru nawet nie pomyślał co miał sprawdzić na Facebooku. I tak nastała noc, a po niej dzień kolejny.

Następnego dnia, po udanym spotkaniu z klientem, Heniek wracał do biura w dobrym humorze. Stojąc na czerwonym świetle na skrzyżowaniu, usłyszał swój telefon.

Słucham.

-Witaj Henryku. Kate z tej strony. Nie przeszkodziłam? –w słuchawce rozległ się przyjemny dla ucha głos.

-Dzień dobry, skądże. Akurat trafiłaś, gdy czekam aż dostanę zielone światło.

-A może już dostałeś, ale jeszcze nie zauważyłeś?

Nastąpiło chwilowe zamieszanie w głowie Heńka. Faktycznie, światło już zmieniło się na zielone.

-Skąd wiedziałaś? –spytał ruszając ze skrzyżowania.

­-Zatrzymaj się na najbliższej zatoczce, to zdradzę Ci sekret. –odparła spokojnie Kate.

Najbliższa zatoczka autobusowa była chwilowo pusta, więc Heniek zatrzymał się i czekał na odpowiedź. Lecz połączenie zostało zerwane. Albo ktoś je zakończył. Postanowił więc oddzwonić do koleżanki, aby poznać ten „sekret”. Jednak zanim wybrał numer, ktoś zapukał w szybę od strony pasażera. Heniek spojrzał w bok i oniemiał. To była Kate, ale… Zupełnie inna niż do tej pory.

­­-A kuku, szanowny panie! –powiedziała z szerokim uśmiechem, gdy opuścił szybę. Heniek aż znieruchomiał na fotelu. Jego oczom ukazał się widok nachylonej do okna koleżanki z pracy, która ubrana była w białą koszulę. To nic szczególnego w jej ubiorze. Jednak powstało pytanie – czy te odpięte guziki w koszuli, to specjalnie czy przypadkowo? Te rozpuszczone włosy za uszami i okulary z grubymi oprawkami to też zamierzony zabieg czy wyjątkowy zestaw na dziś? – Mogłabym się zabrać z Panem?

Heńkowi przez moment zabrakło języka w gębie, ale szybko się zreflektował.

-T-tak, tak, proszę. –odpowiedział również z uśmiechem. Gdy tylko odpowiedział zobaczył, że do jego auta wsiada młoda kobieta ubrana w obcisłą, czarną skórzaną spódnicę, czarne szpilki, z czarną aktówką i czarną skórzana kurtką przewieszoną na przedramieniu. Nie dość, że wyglądała rewelacyjnie, to do tego zapach jej perfum także był inny niż zwykle. Aromat sprawiał wrażenie jeszcze bardziej eleganckiego, ale jednocześnie drapieżnego i uwodzicielskiego. Heńkowi aż powietrza zabrakło i musiał uchylić sobie okno.

-Słyszałam, że jesteś już po spotkaniu. A tak się złożyło, że akurat mój klient zgodził się, abyśmy przyjechali do niego dzisiaj, ale w nieco późniejszych godzinach. –zaczęła tłumaczyć Kate.

R-rozumiem, że od razu chciałabyś tam jechać. –Heniek próbował zachowywać się normalnie.

­-Tak, Henryku. Proszę, oto adres. –odparła, nadal się uśmiechając i podając kierowcy kartkę z zapisanym adresem.

Po tych słowach samochód odjechał z zatoczki autobusowej i rozpoczęli podróż na miejsce spotkania. Zanim dotarli na miejsce, Heniek zastanawiał się tylko nad jednym. Dlaczego ubiór i zachowanie Kate tego dnia było inne niż zwykle? I czy chce tym wpłynąć na decyzję swojego klienta?

Minęło pół godziny i Henryk razem z Kate dotarli do siedziby firmy klienta.

CDN… w części 9 !

Kudłate myśli – kosmate myśli, które mają włosy

Leave a Comment