Rozpocząć czy zakończyć związek – co jest trudniejsze?
Ostatnio po raz kolejny usłyszałem o tym, że jedna z par się rozstała. Znałem tych ludzi. To byli pracownicy poprzedniej firmy, gdzie pracowałem. Młodzi ludzie, jakieś 23 lata mają oboje. Po raz kolejny ktoś się rozstał z kimś. Cóż, takie jest życie. Ludzie szukają kogoś dla siebie. Chcą stworzyć relacje na całe lata, do końca życia. Jednak najpierw muszą odnaleźć odpowiednią osobę, wtedy jest szansa na powodzenie takiego zamiaru.
Takie związki nieformalne, pierwsze próby budowania relacji, to jeszcze jest mały problem, gdy się rozsypują (o ile nie są mocno zaawansowane pod względem różnych zobowiązań). Gorzej, o wiele gorzej jest ze związkami sformalizowanymi. Małżeństwa, cywilne czy wyznaniowe, gdy się kończą, to zawsze jest to problematyczne. Aby małżeństwo przestało trwać, wystarczy przejść odpowiednie procedury. W prawie cywilnym, rozwód cywilny. W przypadku małżeństw wyznaniowych, sprawy się komplikują.
Jednak nie będę się wgłębiać w tematykę procedur rozwodowych, ponieważ nie to jest celem poniższego wpisu.
Okazuje się, że niestety, o wiele łatwiej jest związek zakończyć niż go rozpocząć. I tutaj wcale nie chodzi o to, że rozwód jest czasami długą procedurą. Chodzi o coś zgoła innego.
Patrząc na statystyki związków małżeńskich oraz rozwodów, zauważyłem jak wygląda obecnie sytuacja.
Okazuje się, że ludzie w miastach w latach 1990-2000 zawierali małżeństwa w podobnej ilości jak w roku 2018. W odniesieniu do ludzi ze wsi, okazuje się, że właśnie poza miastach natężenie zawierania związków małżeńskich spadło.

Przyznam się szczerze, myślałem, że obecnie ludzie rzadziej się pobierają niż w latach 90. Teraz już wiem skąd takie moje przekonanie. Po prostu między 2005 a 2010 rokiem nastąpił wzrost natężenia i ludzie częściej się wiązali formalnie.
Jednak w mojej okolicy, w ciągu ostatnich kilku lat, słyszałem o przypadkach rozwodu par, gdzie małżonkowie mieli już ponad 50-60 lat. Możesz mi wierzyć, że moi rodzice i ja byliśmy szczerze zaszokowani. Bo jak to? Teraz już długoletnie małżeństwa się rozwodzą? Toż to SZOK!
A tutaj okazuje się, że nie są to odosobnione przypadki.
Kiedyś, w latach 90. najwięcej rozwodów dotykało małżeństw ze stażem do 10 lat.
Możesz mi wierzyć, że byłe autentycznie zaskoczony jak zobaczyłem co wykazują badania GUS-u.

I co się okazuje? W roku 2018 najwięcej rozwodów było wśród związków ze stażem… 20+ lat.
Też jesteś w szoku?
Może nie będę się już dalej wgłębiać w ten temat, bo już teraz pojawią się wnioski.
Wnioski, które już teraz wyciągam to
Ludzie są leniwi.
~każdy kto dotąd dotarł~
A co ty tutaj teraz gadasz? Pogięło Cię?
Tak, ludzie są leniwi. Ponieważ ile razy słyszysz argument za rozstaniem?
- nie pasujemy do siebie,
- niezgodność charakterów,
- mamy różne priorytety,
- nasz styl bycia jest inny, to się kłóci,
- nie możemy się dogadać,
- coś się wypaliło,
- nie ma między nami więzi.
A wiesz dlaczego pojawiają się takie odpowiedzi? Jeżeli nie masz pomysłu, to już śpieszę z odpowiedzią. Wynika to z tego, że ludziom się spieszy (ciągle, zawsze i wszędzie są spóźnieni), więc nie chcą tracić czasu. A skoro czas się liczy, to trzeba zrobić coś szybko.
A skoro szybko, to często byle jak.
Na tyle byle jak, ze ludzie się nie poznają wystarczająco, a decydują się na małżeństwo.
A potem wychodzi na wierzch niezgodność charakterów, brak porozumienia, brak bliskości, brak RELACJI.
A to chyba jest jeden z prostszych przepisów na rozstanie/rozwód.
A Ty jak myślisz?
Ludzie się nie znają wystarczająco.
Kudłate myśli – kosmate myśli, które mają włosy