Jedna z chorób XX wieku?
Mam plan. Zacznę uczyć się nowej umiejętności. Poczytam co nieco o niej, sprawdzę z czym się to wiąże. Nawet wydaje się, że to jest coś fajnego. Przystępnie jest przedstawione. Więc jak może to być coś zbyt trudnego dla mnie? Biorę się za to.
Przygotuje sobie listę rzeczy do zrobienia. Wypiszę kolejne etapy, które muszę przejść, aby poznać wszystkie zagadnienia dla początkującego. Przeczytałem co jest potrzebne, poradziłem się kogoś doświadczonego. Jestem podekscytowany. Nauczę się czegoś nowego. I na dniach zaczynam, znajdę sobie czas w tygodniu i przysiądę do tego.
Rodzice w domu się kręcą w pokoju, gdzie siedzę. Widzą, że mam porozkładane kartki, długopis. Mam otwartą książkę. Czytam. Robię notatki. Samo czytanie nic nie da, gdy wyparuje mi to z głowy w ciągu kilku dni. Nie zapamiętam tego od razu. Siedzę i czytam. Ekscytacją mnie przesiąkła. Mam banana na twarzy. Cieszę się, bo zaczyna mnie to wciągać. Więc chyba jestem na dobrej drodze. Czuję się dobrze.
Podchodzi mama, pyta co robię. Mówię co czytam i o czym mogę się dowiedzieć. Przekazuje o czym było napisane na pierwszych stronach. I mówię, że wcześniej nie zdawałem sobie z tego sprawy. To tak działa! A na co dzień się z tym spotykam. Każdy z nas ma styczność, dajemy się złapać i nie wiemy co się pod tym kryje. Mama widzi, że mnie wciągnęło. I jestem ciekaw. Mama pyta dlaczego o tym akurat czytam. Mówię co usłyszałem i co przeczytałem. W odpowiedzi usłyszałem wspierający komunikat. Miło mi, że ktoś chce mnie wesprzeć.
Tata wraca z pracy do domu. Przynosi swoją torbę z laptopem i karton z dokumentami. Będzie na pewno pracować w domu. Tata zastaje mnie przy książce i notatkach. Pojawia się pytanie co czytam. Odpowiadam o czym jest. Nie mówię co wyczytałem na początku. Nie na sensu. Wiem co zaraz będzie.
A po co to czytasz?
No tak, bo to jest związane z tym i tamtym. A ja to miałem w pracy. Wiesz ile to jest komplikacji i innych spraw z tym związanych?
A czy na pewno to Ci się do czegoś przyda? Pracę chciałbyś zmienić? Łee, to jest studnia bez dna. Ludzie z tego piszą doktoraty, a Ty chcesz się dowiedzieć z takiej jednej książki.
A czy to na pewno jest legalne? No co tam piszą w internecie. No jakimś forum pewnie przeczytałeś. A może będą z tego jakieś duże konsekwencje. A jak się jakiś urząd przyczepi? To jak dowalą karę, to czy warto dla czegoś takiego ryzykować?
Już mina mi zrzedła. Już mi się odechciało. Na samym wejściu już mnie tata zdenerwował. Czuję narastającą złość. Zaczynam się gotować w środku. Odkładam długopis, kartki. Zamykam książkę. Dzięki. Cholera, dzięki. Nic nie mówię. Tata idzie coś zjeść, przebrać się i chwilę odpocząć.
Zanoszę wszystkie rzeczy do swojego pokoju. Jestem nerwowy. Wzburzony. Mojej miny nie da się nie zauważyć. Mama to zauważyła i pyta co się stało. NIC. Nie wierzy moim słowom. I słusznie. Po tylu latach nie jest możliwe, aby nie zauważyła kiedy jestem nerwowy.
I taka sytuacja nie była jednorazowa. Wiele razy kilka słów taty wyprowadziły mnie z równowagi.
A dlaczego?
Nie chcę iść taką samą drogą jak wszyscy. Mam takiego życia i postępowania dosyć.
Bądź grzeczny.
Idź na studia.
Ubierz się w to. Dobrze wyglądasz. Mówię Ci – UBIERZ TO.
Pamiętaj, nie wolno się bić.
Jak szukasz dziewczyny, to powinna być spokojna i ułożona.
Mógłbym wymieniać tak dalej. Tylko jaki to ma sens?
Nie chcę żyć jak inni.
Chcę iść swoja drogą.
Chcę iść swoją drogą.
A takie słowa skutecznie podcinają moje skrzydła. A zanim się one pojawiły, minęło wiele lat. Wiele długich lat w ślepej uliczce spędzonych.
Mnóstwo młodych ludzi w swoim życiu, kiedy decyduje się na swój pomysł na życie, dostaje mnóstwo krytycznych słów i zapewnień, ze tak zniszczą sobie życie. Bo dla każdego jest tylko JEDEN słuszny wybór. Wybór rodziców.
Rodzice chcą wybrać za dziecko, mimo że dają mu wolność wyboru.
A co to była za ślepa uliczka?
To już temat na inny wpis…
Kudłate myśli – kosmate myśli, które mają włosy